Archives for posts with tag: duka

Oglądacie czasem programy Nigelli Lawson, guru kulinariów i wspaniałej atmosfery domowych przyjęć? Zastanawiałam się kiedyś, co sprawia, że gdy zaprosi gości na kolejną degustację własnoręcznie upichconych cudeniek, wpatruję się w ekran z zachytem i natychmiast mam ochotę chwycić za telefon i zorganizować własne przyjęcie. Doszłam do wniosku, że uwielbiam jej słodkie,  nieco kiczowate aranżacje. Oplatające meble sznury choinkowych lampek, migocące płomyki świec i podgrzewaczy, kryształowe zdobienia, rzucające refleksy na uginający się pod ciężarem rozmaitych pyszności bufet.

fot. bbc

Cenię imprezy domowe właśnie ze względu na możliwość zaaranżowania przestrzeni według własnej wizji. Czasem nieco przesłodzonej, niekiedy wariackiej, ale zawsze bardzo nastrojowej. Poza tym domówki mają morze zalet – obcujemy tylko z tymi, których znamy i lubimy, słuchamy muzyki, którą sami wybraliśmy, doskonale przebiega słowna komunikacja, co w przypadku zabawy w pubie stanowi nie lada wyzwanie ;), składkowe menu raczej nie przysparza rozczarowań – każdy ambitnie staje na wysokości zadania, a koktajle serwowane w domu kosztują tyle, ile wydaliśmy na ich składniki w supermarkecie i nikt nie dolicza za serwis.
Co potrzebujemy, by aranżacja była iście sylwestrowa, a jednocześnie, by nie ucierpiała sfera praktyczna?

fot. ikea, sagaform, home&you, duka, kare design, pochwała prostoty

Na pewno dużo ładnego szkła, które możemy na tę okazję śmiało pożyczyć (od mamy, ciotki, przyjaciół). Przydadzą się piękne karafki, wszelkiego rodzaju szklaneczki, kieliszki, na pewno mile widziane będzie wiaderko na lód. Przekąski dobrze wyeksponujemy na wszelkiego rodzaju paterach i półmiskach. Nie można też zapomnieć o świecznikach i świecach. Jeśli preferujemy minimalizm w sferze barw dobrze będzie wybrać wcześniej  kolorystykę, w jakiej zamierzamy się poruszać. Confetti, którym nonszalancko posypiemy stół niech nawiązuje kolorem do lśniących serpentyn. Ja w tym roku stawiam na róż w odcieniu amarantu:)

Tymczasem, nim wrócę do ozdabiania swojej dzisiejszej bawialni, pragnę złożyć wszystkim Czytenikom Swestrosfery najszczersze życzenia udanej zabawy i wszystkiego, co dobre w Nowym Roku! Następny raz widzimy się już w 2011 🙂

Nie wiem jak Wy, ale ja jestem istnym świrem świątecznym. Doprawdy nie bierzcie na serio kiedy utyskuję, w okolicy piętnastego grudnia, że nie mam dla nikogo prezentu, albo, że tyle przede mną roboty, sprzątania, machania mikserem, pucowania okien i tak dalej. Nie bierzcie tego na serio, bo tak naprawdę wszystko, co dotyczy świąt jawi mi się jako urocze i jedyne w swoim rodzaju.
Z powodu tego właśnie świątecznego (nadmiernego?) entuzjazmu muszę się poważnie hamować gdy w grę wchodzi dekorowanie domu. Najchętniej wystartowałabym zaraz po pierwszym listopada i podobnie jak wszystkie galerie handlowe i supermarkety budziła niesmak każdego kto przekroczy mój próg. Groźba tegoż niesmaku oraz poczucie przyzwoitości nakazuje mi poczekać z zaplataniem choinkowych lampek dookoła okiennych karniszy conajmniej miesiąc po pierwszej świątecznej iluminacji.

Tymczasem pierwszy grudnia zbliża się wielkimi krokami.
Nie twierdzę bynajmniej, że wraz z nim wtaszczę do salonu zgrabną jodełkę. Zamierzam natomiast zainwestować w kilka drobnych zabiegów, które sprawią, że dom przestanie być jesienny, a nabierze nieco zimowego, delikatnie bożonarodzeniowego sznytu…

 

fot. home&you, ikea, jysk, czerwona maszyna, myin, duka, kare design, z potrzeby piekna

Wieniec z czerwonych kulek ostrokrzewu (Home&You), kubki w serduszka (Sagaform) czy poduszka ze złotym ornamentem (Home&You) nie stanowią nachalnie bożonarodzeniowej dekoracji, a jednak jednoznacznie kojarzą się z grudniowymi urokami zimy. Bardzo podoba mi się poroże jelenia (Kare Design) oraz patchworkowa narzuta na małżeńskie łoże z motywem gwiazdek (IKEA).
Oryginalny materiałowy kalendarz adwentowy (Z potrzeby piękna) to doskonała alternatywa dla rodziców nie pałających entuzjazmem na myśl o codziennym opychaniu się pociech słodyczami.
Jak podobają Wam się dmowe gadżety nawiązujące do okresu oczekiwań na święta?:)

Będąc przedszkolakami uczyliśmy się kanciastych wierszyków o częstochowskich rymach, które wszystkim mamom wyciskały łzy. Były laurki i piosenki, czasem nawet jakieś przedstawienie z dedykacją. Mamy chlipały w mankiet. W szkole miejsce laurek powoli zajęły kwiatki, które by kupić należało polegać na ojcowskiej hojności. Wraz z pierwszymi kieszonkowymi można było zaszaleć – mamy zostały nieraz uszczęśliwione wściekle niebieskimi cieniami do powiek lub minifiolką perfum, których tajemniczym sposobem przez lata nie ubywało.

Dziś, będąc w mocno partnerskich relacjach z naszymi rodzicami, doskonale znamy ich potrzeby i wiemy, co ich może naprawdę uszczęśliwić. Dlatego jeśli mama uwielbia spędzać wolny czas aktywnie, zrezygnujmy z kupna choćby najpiękniejszych rękawic kuchennych, a jeśli wiemy, że nade wszystko uwielbia kolekcjonować książki i filmy, nie wpychajmy jej kolejnej apaszki.

Jakim typem jest Wasza mama?

Czy to aktywna globtroterka, uwielbiająca spacery po górach, wycieczki rowerowe, czy wypady nad jezioro?

fot. sport active, nike, salewa, bike katalog, sport business, allegro.

Czy to raczej kobieta domowa, dla której najlepszym podarunkiem będzie zawsze kolejny gadżet kuchenno-domowy?

fot. ikea, duka, home and you, sagaform, edeco, meble vox, merlin.

Wiesz, że największą radość sprawiają jej prezenty osobiste,  związane z dbałością o wygląd?

fot. mango, MKM, kenzo, yes, lula, 3suisses, galeria niezwykłości

A może uwielbia obcowanie z kulturą i nigdzie nie czuje się tak dobrze, jak we własnym fotelu, z kubkiem herbaty, książką ulubionego autora i kojącą muzyką w tle?

fot. allegro, merlin, empik, polki, philips, ikea.

Zastanów się dobrze. Masz czas do jutra 😉

A jeśli cierpisz na ograniczone fundusze, lub sama nie wiesz na co się zdecydować – jest jeszcze jeden prezent, bardzo uniwersalny. I zawsze mile widziany.

fot. kwiaty cebulkowe

Wszystkiego dobrego, drogie Mamy!

Filc jest ostatnio jednym z najmodniejszych materiałów współczesnego designu. Filcowe pawie oka w uszach, filcowe kwiatki na naszyjniku, filcowane torby, paski, broszki, ozdoby do włosów.  Filc święci też triumf w designie wnętrz. Jest swoistym pomostem między tradycją i nowoczesnością, przyjemnym w dotyku, naturalnym materiałem, a w dodatku, barwiony na wszystkie możliwe barwy, jest po prostu bardzo efektowny. Stwarza także wrażenie ciepła i przytulności, w przecież cóż ważniejszego w doborze elementów wystroju naszego wnętrza?

Filc w kuchni i jadalni – filcowe osłony na kubki i szklanki świetnie izolują od gorąca napoju, a jednocześnie są urocze. Bieżniki, podkładki, miniserwetki również łączą w sobie aspekt praktyczności użycia (dobrze chłoną ewentualną wilgoć) i pięknego stołowego looku. Na stronie Duki odkryłam również filcowy kosz na owoce.

fot. vox meble, studio indygo, urzadzamy, boogie home, piogiadecorativa, duka

Filc w roli abażuru lampy.

fot. unikalne, mixko, muratordom

Coś wspaniałego. (Tak, tak, wiem, pewnie potwornie zbiera kurz, udaję jednak, że nic o tym nie wiem. Piękne!)

Filc jako dywan.

fot.aranzstudiownetrz

Dywaniki od mohodesign już kiedyś zagościły na Swetrosferze, pamiętacie?

I wreszcie to, co najbardziej niesamowite – filc w roli mebla!

fot. deccoria, louise campbell, rzeczowo, charlotte kingshorth, projekty dyplomowe

Nie wiem jak Wy, ale ja straciłam głowę.

A to jeszcze nie wszystko…
Spójrzcie na te filcowe kamienie-pufy:

fot. design vivaterra

Musiałabym mieć co najmniej pięć domów, by zrealizować wszystkie swoje wizje dizajnerskie. Tymczasem muszę się wykazywać na sześćdziesięciu metrach!
Ech, życie.

😉